Skip to content Skip to left sidebar Skip to footer

KRESY WSCHODNIE

Władysław Małek

Aleksander Kosidło

Aleksander Kosidło urodził się w 1939 roku we wsi Moczanówka, w ówczesnym województwie tarnopolskim. Jego rodzicami byli Anna z domu Drabot, urodzona w 1914 roku, oraz Paweł Kosidło, urodzony w 1912 roku.

W tym samym roku, w którym przyszedł na świat Aleksander, jego ojciec Paweł został powołany do Wojska Polskiego. Po klęsce wrześniowej znalazł się na terenie dzisiejszej Rumunii, skąd powrócił do rodzinnej Moczanówki. W czasie formowania się I Armii Wojska Polskiego ponownie został żołnierzem. Brał udział w bitwie pod Studziankami, gdzie został ranny. Leczył się w szpitalu w Lublinie, a po zakończeniu leczenia nie wrócił już na front – pozostał w szpitalu jako pracownik. Po wojnie wrócił do rodzinnej wsi.

Los jednak nie był dla rodziny łaskawy – Moczanówka znalazła się w granicach Związku Radzieckiego. Nadszedł trudny czas kołchozów, w których zmuszano mieszkańców do pracy. Rodzina Kosidłów gospodarzyła na swojej ziemi tak długo, jak było to możliwe. W 1957 roku udało im się wyjechać do Polski. Osiedlili się najpierw w Piławie Dolnej, a później krótko w Piławie Górnej przy ulicy Niecałej 1. Tam otrzymali mieszkanie i pięć hektarów ziemi. Państwo Anna i Paweł wychowali dwoje dzieci: Aleksandra (ur. 1939) i Edwarda (ur. 1949).

Aleksander w 1960 roku zawarł związek małżeński z Genowefą Tracz, urodzoną w 1943 roku w Korżowej koło Stanisławowa. Jej ojciec, Józef Tracz, został zamordowany przez banderowców, a matka samotnie wychowywała dzieci. Genowefa wraz z pierwszymi repatriantami przybyła do Polski i zamieszkała na Opolszczyźnie, w okolicach Niemodlina.

Od tamtej pory Aleksander i Genowefa wspólnie budowali swoje życie na Dolnym Śląsku, wiążąc na stałe swoje losy z Piławą Dolną.

Ludwik Skokun

Ludwik Skokun, syn Piotra, urodził się 27 listopada 1920 roku we wsi Słobódka Janowska, woj. tarnopolskie.
Mieszkał w Piławie Dolnej od 1945 do 2015 roku. Gdy wybuchła II wojna światowa, został powołany do wojska – do 2 Pułku Artylerii Haubic 120 mm.
Był żołnierzem frontowym, przeszedł trudny i niebezpieczny szlak wojenny – od nurtów Zbrucza aż do wód Szprewy.
W Berlinie, jako pogromca faszyzmu niemieckiego, zakończył szlak bojowy 2 maja 1945 roku wraz z kolegami. Na pruskiej kolumnie zwycięstwa zawieszono na ruinach Berlina polską flagę biało-czerwoną.
Po zakończeniu wojny, jako ciężko ranny, trafił do szpitala. Po trzymiesięcznym leczeniu, jako weteran wojenny, dowiedział się, że ludność z Kresów Wschodnich będzie przesiedlona na ziemie zachodnie Polski.
Osiedlił się w Piławie Dolnej, gdzie rozpoczął nowe życie wraz z rodziną, która do niego dołączyła.

W Piławie Dolnej zajmował się ogrodnictwem i stolarstwem. Był to człowiek pracowity i oddany swojej pracy.
Wraz z żoną Stanisławą, która przejęła część obowiązków w ogrodnictwie,
prowadził gospodarstwo.  Mieli dwoje dzieci – córkę Wandę i syna Zbigniewa.

Ludwik Skokun włożył dużo trudu nie tylko w wychowanie rodziny, ale również w popularyzowanie historii i pamięci o tamtych czasach.
Przekazywał młodszym pokoleniom wiedzę o przeszłości naszej ojczyzny. Był zapraszany do szkół, gdzie dzielił się swoimi wspomnieniami.

Pełnił funkcję Prezesa Gminnego Związku Kombatantów Rzeczypospolitej Polskiej i Byłych Więźniów Politycznych, którą sprawował przez 20 lat.
W tym czasie, wspólnie z grupą kombatantów przy współpracy władz gminy Dzierżoniów, powiatu oraz licznych stowarzyszeń, powstało wiele pomników, obelisków i tablic pamiątkowych ku czci ofiar poległych na frontach, na Syberii, a także tych, którzy oddali życie w walce z faszyzmem.
W Piławie Dolnej powstała m.in. tablica upamiętniająca obok szkoły podstawowej, a na terenie cmentarza komunalnego w Dzierżoniowie – pomnik Ofiar II Wojny Światowej.
Niektóre płyty pamiątkowe fundowała miejscowa ludność, na przykład w Roztoczniku i Owieśnie.

Dzięki jego pracy i zaangażowaniu pamięć o bohaterach oraz ofiarach wojny została utrwalona w historii lokalnej społeczności.
Był bohaterem, który z oddaniem służył ojczyźnie zarówno na froncie, jak i w życiu społecznym.

Wanda Maluszewska

Nazywam się Wanda Maluszewska, jestem córka Ludwika i Stanisławy Skokun. Urodziłam się w 1949 roku w Dzierżoniowie. Moja mama Stanisława z domu Błaszków ur. się 1929 r. w Budzanowie na Kresach wschodnich. Mieszkała w małej miejscowości pod Budzanowem  (nazwy nie pamiętam) z rodzicami i młodszym bratem Franciszkiem. Rodzina mojej mamy posiadała młyn. Gdy wybuchła II wojna światowa ojciec mojej mamy został powołany do wojska, natomiast moja babcia wraz z dziećmi pozostała w domu. Gdy 1943 r. wkroczyli Rosjanie, zniszczyli młyn, babcia schowała żarna, na których mieliła pszenicę, następnie piekła na płyci kuchennej placki, które były z kawałkami niezmielonej pszenicy, dzieci to jadły a później bolały ich brzuchy. Babcia gotowała zupy z liści buraków ćwikłowych, pastewnych, było bardzo biednie. Na noc uciekali w pole, ponieważ grasowały bandy, spali w ziemniakach, burakach. Mama mi opowiadała, że pamięta, jak spali w burakach, a była to już wczesna jesień, były przymrozki, młodszemu bratu Frankowi przymarzły włosy do podłoża, że nie można było ich oderwać – bardzo płakał, moja babcia zakrywała mu usta, żeby nikt nie usłyszał, że tam się chowają. Pewnego razu były bójki, strzały, że brat mojej mamy tak się wystraszył, że uciekł na strych i wklinował się pod dach, że nie mogli go wyciągnąć. Moja mama opowiadała, że pasła krowę i słyszała jak banderowcy bili jej mamę, udała, że nie żyje więc odstąpili od bicia. Moja mama wtedy ze strachu zostawiła krowę i uciekła do lasu, krowa została skradziona. Babcia po tym pobiciu długo leżała, nie mogła dojść do zdrowia, była bardzo pobita i niedożywiona. Do tego incydentu należy dołożyć, że jej starsza siostra w 1940 r. została wywieziona na Syberię, mojej babci się udało, bo też miała być wywieziona, rodzina Ukraińców ją uchroniła przed wywózką. Po wojnie moją mamę wraz z babcią i jej bratem, przesiedlono na teren Polski. Zamieszkali w Węgorzynie, woj. pomorskie. Jechali 3 miesiące, po wojnie wrócił tata mojej mamy z frontu, ale żył dwa lata, bo był bardzo chory, wycieńczony, zmarł na białaczkę. Moja mama Stanisława skończyła szkołę krawiecką w Łobzie. Dopiero w 1948 wyszła za mąż za dziadka Skokuna. Zamieszkali w Piławie Dolnej, mieli dwoje dzieci. Moja mama zajmowała się wychowywaniem dzieci, prowadziła gospodarstwo rolne oraz ogrodnictwo. Było u nas dużo kwiatów, jarzyn, owoców, to sprzedawała na jarmarkach, żeby było na nasze utrzymanie. Należała do Koła Gospodyń Wiejskich. Jeżeli odbywały się na wsi wesela, chętnie uczestniczyła w pomocy gotowania czy pieczenia. Bardzo przestrzegała zwyczajów i tradycji świąt Bożego Narodzenia czy Wielkanocy. Mieliśmy z bratem dużo radości, prawdziwą ucztę świąteczną, do dziś pamiętam smak kołaczy, wędlin. Oczywiście dużo siana na stole i koniecznie biały obrus, snopek pszenicy w kącie pokoju. Na każde święta była zapraszana rodzina oraz sąsiedzi. Moja mama Stanisława Skokun zmarła 8 sierpnia 1992 mając 62 lata.

Rodzina Okołowiczów

Franciszka Hreczuch

Pani Franciszka Hreczuch pochodzi z Budzanowa woj. Tarnopol na Ukrainie. Rodzina Pani Franciszki została przesiedlona na Dolny Śląsk do Piławy Dolnej późną jesienią 1945 roku.            

Od tego czasu rozpoczęło się życie Pani Franciszki na dolnośląskiej ziemi. Obecnie Pan Franciszka mieszka w Piławie Dolnej ul. Główna 77.

Jadwiga Mak

Rodzina Pani Jadwigi pochodzi z Lutczy woj. Podkarpackie. Dziadek Franciszek Górniak  za udział w I wojnie światowej dostał 10 h ziemi na Wołyniu. Cała rodzina więc przeniosła się do Białozurki.  Mieli 6 dzieci. Nie było im dane jednak spokojnie życie. 10 lutego 1940 roku cała rodzina została wywieziona na Syberię. W czasie, gdy tworzyła się Armia Andersa Pan Franciszek wstąpił do niej. Razem z Armią Andersa doczekał końca wojny. Potem krótko przebywał w Anglii. Do Polski powrócił w 1948 r. Przyjechał do Piławy Dolnej. Zamieszkali na tzw. Dwudziestce, czyli ul. Błotnista 20. Później rodzina przeniosła się do Pieszyc, a Pani Jadwiga zamieszkała na ul. Głównej 72, czyli w domu gdzie mieszka do dnia dzisiejszego.